Wrzesień, w którym woda przerwała wały i runęła na Stronie Śląskie, Natalia Łopusiewicz-Gancarz zapamięta na całe życie. – Stałam na tamie, kiedy usłyszałam trzask łamiących się drzew. Chwilę wcześniej pocieszałam sąsiadkę, że tama nie pęknie. A potem woda z impetem ruszyła na miasto – wspomina.
Katastrofa odebrała mieszkańcom bezpieczeństwo, zniszczyła domy i miejsca ważne dla lokalnej wspólnoty. Ale okazała się też sprawdzianem z solidarności. Wtedy Centrum Edukacji, Turystyki i Kultury – miejsce, z którym Natalia jest związana od lat – stało się sercem pomocy.
Powódź zabrała budynki, które wydawały się niezniszczalne. Zniknął komisariat policji, a kaplica św. Onufrego – odnowiona wcześniej wysiłkiem lokalnej społeczności – została zdewastowana. – Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy ogromne zniszczenia. Został tylko żyrandol. Symbol przetrwania, kiedy cała reszta runęła – mówi poruszona Natalia.
W obliczu tragedii CETiK zmienił się w punkt pomocowy. W placówce gromadzono środki czystości, ubrania, żywność. – Symbolami tej powodzi były dla mnie szczotki i łopaty. Na początku było ich za mało, później – za dużo. To uczy, jak ważne jest mądre pomaganie.
Dla samej Natalii katastrofa miała wymiar szczególnie osobisty. Jej dom nie został zalany, ale woda odcięła prąd na kilka dni. – Mam ciężko chorego syna, dializowanego. Do cyklera potrzebny jest prąd, dializa trwa 12 godzin każdej nocy. Brak prądu stanowił realne zagrożenie dla jego życia – opowiada. Pomogli jej obcy ludzie: zamieszkała z synem u nieznajomych, którzy mieli dostęp do prądu. Nigdy nie zapomni pomocy, którą wtedy otrzymała.
Trauma tamtych dni wciąż jest obecna. – Wystarczy większy deszcz, by wrócił strach. Podczas powodzi zagrożenie dotyczyło wszystkich, nawet tych, których woda nie zalała – podkreśla Natalia.
W obliczu żywiołu Stronie Śląskie utraciło część swojego pejzażu, ale zyskało coś innego – świadomość, że wspólnota jest siłą. Dziś mówi się o tablicach upamiętniających poziom wody i o makiecie miasta „przed i po”, która ma przypominać, co zostało utracone. – Powódź obnażyła nasze słabości, ale też pokazała, że potrafimy działać razem. I właśnie do tego potrzebne są miejsca takie jak CETiK – aby mieć przestrzeń, w której możemy się spotkać, wesprzeć i przygotować na to, co może nadejść – podsumowuje Natalia.
Opowieść Natalii to część wystawy “Ślad po wodzie. Rok po powodzi w Polsce” , która w dn. 5.09-4.10.2025 r. gości na Placu Centralnym w Warszawie. Prezentujemy na niej zdjęcia autorstwa Aleksandra Małachowskiego (@hashtagalek) oraz zdjęcia z zasobów PAH, wykonane przez Alicję Ryś. Przedstawiają one miejsca, przez które we wrześniu 2024 r. przetoczyła się powódź oraz osoby, które otrzymały wsparcie PAH. Wystawa jest także dostępna TUTAJ.
Podobają Ci się zdjęcia z wystawy? Wpłać dowolną kwotę na zbiórkę fotografa Aleksandra Małachowskiego i otrzymaj 6 wybranych przez niego zdjęć! Po dokonanej wpłacie otrzymasz automatycznego maila ze zdjęciami do pobrania.
Wspieram
Pobierz raport z działań Polskiej Akcji Humanitarnej po powodzi.
Pobieram