Jan Bajcar jest rolnikiem. Wspólnie z Manią mieszkają w Ścinawce Górnej, gdzie prowadzą gospodarstwo, które ucierpiało we wrześniowej powodzi. Ich dom stoi 10 metrów od rzeki. Dla Jana była to już czwarta powódź – wspomina, że pierwszą przeżył, gdy miał zaledwie 10 lat.
Znają się z Manią od dawna. – To było po ósmej klasie, jak się poznaliśmy. Mieliśmy wtedy 15 lat. I tak się trzymamy – mówi Jan. W rozmowie kolejne powodzie mimowolnie stają się tłem dla rodzinnych wspomnień. – W 1968 roku miałem 10 lat, wtedy woda doszła już na podwórko, ale powódź nie była tak niszczycielska jak kolejna. W 1979 roku byłem w wojsku. Wtedy chciałem stamtąd uciekać, żeby do domu wrócić na pomoc – opowiada Jan. Mania dodaje, że w 1997 roku ich dzieci były małe, a po powodzi wyjechały nad morze, żeby trochę odetchnąć od trudnej codzienności.
A rok 2024? – Woda na szczęście nie weszła do domu – mówi Jan. – Była pod podłogą, piwnicę zalała do sufitu. Poziom się zrobił taki jednolity. Woda to jest nic innego jak poziom. Ale to jest wszystko do zrobienia, naprawienia. Ja jak patrzę na to, co się dzieje w tej Ukrainie, to ja współczuję tym ludziom. Płaczę, jak na to patrzę.
Zwierzęta były wystraszone, ale na szczęście wszystkie udało się uratować: – Nie wiedziałem, że mój pies potrafi tak otwierać sobie ogrodzenie. Skobel sobie wyjęła, taka mądra. Pochowaliśmy psy do domu. Z kurami też się udało.
Gdy rzeka wystąpiła z brzegów, z pomocą przyjechała najpierw rodzina i strażacy. – Gdy przychodzi pomoc, to jest takie uczucie, jakby coś z ciebie zeszło. Jakby ktoś Cię może docenił. Nie jest tylko tak, że człowiek siądzie i płacze. To było bardzo ważne, że ta pomoc przyjechała.
Zapytany, dlaczego nie chce się wyprowadzić, odpowiada wzruszony: – Jest mi to nawet ciężko wytłumaczyć. Nie zostawiłbym tego wszystkiego. Gdy widzę spiętrzającą się wodę, nie uciekam. Chociażby miało mnie stąd zmieść – i tak zawsze jestem do końca. I nie czuję już lęku. We mnie tylko krążą myśli: “Jezu, ile ja będę miał roboty”! Ale wiem, że ta woda mnie nie zabierze. Zawsze patrzę na wszystko przez okno, wszystko muszę widzieć. Tak samo, jak pioruny strzelają – wtedy także na wszystko patrzę.
Opowieść Jana to część wystawy “Ślad po wodzie. Rok po powodzi w Polsce” , która w dn. 5.09-4.10.2025 r. gości na Placu Centralnym w Warszawie. Prezentujemy na niej zdjęcia autorstwa Aleksandra Małachowskiego (@hashtagalek) oraz zdjęcia z zasobów PAH, wykonane przez Alicję Ryś. Przedstawiają one miejsca, przez które we wrześniu 2024 r. przetoczyła się powódź oraz osoby, które otrzymały wsparcie PAH. Wystawa jest także dostępna TUTAJ.
Podobają Ci się zdjęcia z wystawy? Wpłać dowolną kwotę na zbiórkę fotografa Aleksandra Małachowskiego i otrzymaj 6 wybranych przez niego zdjęć! Po dokonanej wpłacie otrzymasz automatycznego maila ze zdjęciami do pobrania.
Wspieram
Pobierz raport z działań Polskiej Akcji Humanitarnej po powodzi.
Pobieram