Każda wojna ma wiele twarzy, ale w Palestynie jedną z najbardziej widocznych jest twarz kobiety, która traci bliskich, dom, a na jej barki spada odpowiedzialność za dzieci, starszych rodziców i codzienną walkę o przetrwanie.
Dla nas oczywistością jest woda w kranie, jedzenie w sklepie czy dostęp do lekarza. Dla kobiet w Strefie Gazy czy na Zachodnim Brzegu te „oczywistości” są luksusem, często nieosiągalnym. To dlatego Polska Akcja Humanitarna działa właśnie tam. Pomaga kobietom i ich rodzinom przeżyć kolejny dzień. A czasem daje też nadzieję, że życie może jeszcze wrócić na właściwe tory.
Kobiety w cieniu konfliktu
W warunkach wojny priorytetem staje się ochrona dzieci i zdobycie jedzenia, nie studia czy praca. Blokady i bombardowania sprawiają, że zwykłe czynności stają się ogromnym wyzwaniem. Do tego dochodzi przemoc seksualna, poczucie braku bezpieczeństwa i wykluczenie z życia społecznego.
Kobiety, które chciały planować swoją przyszłość, nagle muszą koncentrować się wyłącznie na teraźniejszości. Te w ciąży często nie mają szans na bezpieczny poród, bo szpitale są zamykane lub niszczone, a każda podróż do placówki medycznej oznacza ryzyko: checkpointy, ostrzał, brak transportu. Zdarza się, że matki rodzą w drodze, bez opieki, narażając życie swoje i dziecka.
Codzienność w oblężeniu
Historie konkretnych osób najlepiej pokazują, jak trudne bywa życie w Palestynie.
- Rasmia, trzydziestoletnia rolniczka z Hebronu, marzyła o tym, by zostać matką. Trzy lata czekała na dziecko. Jej jedyną szansą okazała się mobilna klinika PAH. Tam otrzymała suplementy, wsparcie lekarskie i psychologiczne. Po dwóch miesiącach wróciła z radosną wiadomością: spodziewała się dziecka. To historia pokazująca, jak ważny jest dostęp do medycyny tam, gdzie normalnie nie ma na nią szans.
- Rawya mieszkała w Strefie Gazy. Jeszcze rok temu prowadziła salon piękności i wychowywała dzieci. Dziś nie ma męża, kuzynów, domu. Została sama z trójką najmłodszych. Podczas dystrybucji paczek żywnościowych, mówiła, że nie ma nic: ubrań, jedzenia, dachu nad głową. Jej codzienność sprowadza się do jednego: znaleźć coś do jedzenia i bezpieczne miejsce na noc.
- Nadine, 22-latka, jeszcze niedawno studiowała, miała przyjaciół, marzenia. W jednej chwili straciła rodziców i siostrę. Z dnia na dzień stała się głową rodziny dla młodszego rodzeństwa. Dziś organizuje życie domowe, gotuje na ogniu, nosi wodę, dba o przetrwanie bliskich. Mimo młodego wieku, kiedy na świat patrzy się jeszcze przez różowe okulary, ona już wie, że nikt nie zatroszczy się o nią i jej rodzeństwo tak, jak ona sama. Ciężar odpowiedzialności, która na niej spoczywa, przerastałby niejedną starszą osobę.
Siła i opór kobiet
Choć warunki są skrajnie trudne, kobiety w Palestynie się nie poddają. To one najczęściej przejmują odpowiedzialność za rodzinę, zarówno za dzieci, jak i za starszych rodziców. W obliczu wojny stają się opiekunkami, żywicielkami, pielęgniarkami i nauczycielkami.
W wielu raportach humanitarnych, przygotowywanych m.in. przez OCHA i UNICEF, podkreśla się, że w sytuacji kryzysu to właśnie kobiety organizują życie wspólnoty. Kiedy brakuje szkół, próbują prowadzić nauczanie domowe. Kiedy brakuje żywności, tworzą małe grupy, by wspólnie gotować i dzielić się tym, co uda się zdobyć. Gdy jedna z nich musi szukać wody lub lekarstw, inne przejmują opiekę nad dziećmi. To nieformalne struktury, które w praktyce zastępują instytucje zniszczone przez wojnę.
Ich opór wobec chaosu i przemocy nie przyjmuje formy zbrojnej. Są to raczej codzienne decyzje, by wstać rano, przygotować posiłek, dopilnować rodzeństwa, zdobyć wodę, zatroszczyć się o najmłodszych.
Historie Rasmii, Rawyi i Nadine to tylko trzy przykłady, ale za nimi stoją tysiące podobnych. A każda z tych kobiet to wzór odwagi i determinacji.
Wojna, która uderza w kobiety
Konflikt zbrojny w Gazie, trwający od października 2023 roku, wyjątkowo silnie odbija się na sytuacji kobiet. Według danych UN Women do maja 2025 roku życie straciło ponad 28 tysięcy kobiet i dziewcząt (UN Women 2025). Setki tysięcy kolejnych żyją w stałym zagrożeniu – i nie chodzi tylko o bomby. To także brak lekarzy, brak leków i brak miejsc, w których można uzyskać choćby podstawową pomoc.
WHO alarmuje, że ponad 90% szpitali w Gazie jest zniszczonych lub poważnie uszkodzonych (Reuters). Spośród 36 placówek tylko 19 działa w jakimkolwiek zakresie. W praktyce oznacza to, że kobieta w ciąży, pacjentka z nowotworem czy osoba przewlekle chora nie ma dokąd pójść. Często zostaje z problemem sama, ryzykując zdrowiem i życiem.
Raport „Gaza: A War on Women’s Health” zwraca uwagę, że podczas wojny zdrowie kobiet bywa tematem spychanym na margines.
W liczbach widać skalę, ale za nimi kryją się konkretne historie; matki, które rodzą bez opieki medycznej, kobiety cierpiące na depresję i lęki, pozbawione wsparcia psychologicznego. Najbardziej palące potrzeby to dostęp do leczenia dla pacjentek z chorobami przewlekłymi i onkologicznymi, bezpieczne porody oraz pomoc psychologiczna.
Mobilne kliniki i działania PAH
W Zachodnim Brzegu wiele Palestyńczyków i Palestynek jest odciętych od opieki medycznej. Dlatego PAH organizuje mobilne kliniki, dzięki którym zespoły lekarzy i psychologów docierają tam, gdzie nie ma szans na stałą opiekę. To często jedyne miejsce, w którym kobiety mogą dostać leki, wsparcie w ciąży czy pomoc psychologiczną.