– To, że mieszkam na górce, nie znaczy, że nie byłam ofiarą. Wszyscy byliśmy – powódź dotknęła nas masowo – mówi Henryka. Wspomina chaos: brak prądu, zerwane drogi, zanik zasięgu. – Nikt nie wiedział, co się dzieje. To był koniec świata, wszystko w totalnej rozsypce.